niedziela, 22 maja 2016

Potęga codziennych wyborów i nawyków

Dzień dobry!
Mamy piękne niedzielne popołudnie - idealny czas na małą zmianę w naszym życiu!
Przemyślmy pewną sprawę, czy żeby osiągnąć cel musimy w niego włożyć dużo wysiłku? Czy potrzebne nam są niesamowite wyrzeczenia, ciężka praca? Myślę, że większość z was odpowie twierdząco i trudno się nie zgodzić, chyba że...
Od dziecka jesteśmy wychowani właśnie w ten sposób, uświadamia się nas, że aby osiągnąć to co sobie zamierzyliśmy, musimy ciężko pracować.  Nie po to mama mówiła "Najpierw nauka, potem przyjemności" lub "Zacznij się uczyć, bo będziesz sprzątać kible" ewentualnie coś w stylu, że "Ciężka praca popłaca", obowiązek pracę mamy we krwi (w parze z lenistwem). Uczono nas, że tylko konkretne działania, które musimy przełożyć ponad przyjemności, dadzą nam zamierzone efekty. A gdybym powiedziała, że nie ma potrzeby się tak męczyć? Że nie musisz poświęcić wszystkiego co kochasz w imię czegoś co pragniesz osiągnąć? Co gdybym wręcz zasugerowała, że osiągnąć sukces jest prosto, łatwo i przyjemnie?
Może z tym ostatnim lekko przesadziłam, ale reszta się zgadza. Zapraszam do przeczytania postu z którego dowiesz się jak zmienić swoje życie z minimalnym wysiłkiem.

 

Co sprawiło, że zdobyłeś Nobla? 



Co sprawia, że ludzie osiągają swój cel? Co takiego niesamowitego robią ludzie, gdy chcą schudnąć dwadzieścia kilogramów i to robią, a dlaczego przeciętny Kowalski nie może zrzucić pięciu kilogramów zbędnego balastu? Ja się pytam co? Cudotwórcze tabletki? Bzdura. Zostawiają rodzinę, pracę, szkołę, wypłacają pieniądze z banku i lecą do specjalnych ośrodków gdzie jedyne co robią to śpią, ćwiczą, chodzą na masaże i jedzą przyrządzone im posiłki? Szczerze w to wątpię. Ludzie, którym się udało są tacy jak my. Mają problemy, obowiązki i zapewne tysiące razy zwątpili. Mimo to...
Ma to duży związek z motywacją, ale nie do końca. Motywacja jest zazwyczaj na początku. W pierwszej fazie mamy takiego kopa, że robimy wszystko jak najlepiej. Ćwiczymy dwie godziny dziennie, każdy posiłek przyrządzamy i dekorujemy, bo z tym kojarzy nam się perfekcja. My właśnie tego chcemy - perfekcji, ułożenia w naszym życiu. Chcemy osiągnąć cel i wydaje się, że nie ma już na świecie żadnej siły, która by nas powstrzymała. No, tak przez pierwsze dwa tygodnie. Potem okazuje się, że przez to głupie bycie "fit" zaniedbaliśmy inne sprawy i wracamy z powrotem do punktu wyjścia. Łatwo nam się nawet usprawiedliwić -  To za trudneee, nie chce mi się, ja mam ważniejsze rzeczy na głowie, muszę się zajmować dziećmi, nie mam czasu i tu moje ulubione - najważniejsze jest wnętrze. Ten moment kiedy ludzie mówią - Najważniejsze jest wnętrze - z taką determinacją, a jednocześnie z tak beznadziejną miną, jest okropny. Jeśli źle się czujesz ze sobą, to Ci wnętrze nie pomoże, wymówki także. Sprawa jest prosta albo coś zmieniasz, albo się okłamujesz.


Przede wszystkim źle się do tego zabierasz. Jesteś niecierpliwy. Wszystko chciałbyś mieć od razu i robisz wszystko by to zdobyć. Odchudzanie uczy pokory i cierpliwości. Tu nie dostaniesz tego w tydzień, ani dwa. Czasami potrzeba naprawdę dużo czasu, jak to przetrwać?
Zamiast rzucać się od razu na wszystkie zdrowe przepisy i wychodzić codziennie na dwie godziny na rower kosztem szydełkowania, które szczerze kochasz, przystopuj. Po prostu. Ludzie za szybko się zniechęcają, bo praca kojarzy im się z wyrzeczeniami. Mają rację, osiągnięcie celu wymaga poświęceń, ale nie takich o których myślimy. Mam kolegę, któremu zagroziło nie przejście do kolejnej klasy. Nagle dostał takiego kopa, że uczył się przez kilka godzin dziennie, ogłaszał to wszystkim których napotkał - uczyłem się dziś do drugiej w nocy. Duma biła od niego na trzysta metrów. Pomijając już bezsensowność siedzenia do późnej nocy, nie wytrzymał zbyt długo, jakieś dwa - trzy dni...
Dasz wiarę, że robisz to samo? Rzucasz się na głęboką wodę, a potem myślisz, jakie to wszystko trudne i dlaczego inni dają radę, a ty nie. No tak, bo oni nie mają tyle nauki, problemów, nie umarł im pies i po prostu mają silniejszą wolę. Jasne...
Metoda małych kroków. Zaczynasz od jednego zdrowego posiłku, od dwóch godzin sportu w tygodniu i z czasem to stopniujesz. Oczywiście, możesz zacząć od poziomu hard i nie twierdzę, że Ci się nie uda. Mimo to,  większości nie starczy siły ani ochoty. Myślisz, że dwie godziny sportu tygodniowo nic nie zmienią? Że nie opłaca Ci się usiąść na piętnaście minut do lekcji? Prawda jest taka, że małe czynności, które wykonujemy każdego dnia następnie składają się na nasze całe życie. Przemyśl więc lepiej, czy naprawdę się nie opłaca?


Historia pewnego banana


Wyobraźmy sobie osobę, niech będzie to kobieta. Alicja - dwudziestu-kilku letnia studentka. Alicja je codziennie to samo. Dzień w dzień na obiad męczy kurczaka z ryżem, na kolację sałatki, a rano owsiankę i banana.  Alicja postanawia, że chciałaby trochę schudnąć. Na śniadanie zaczyna jeść samą owsiankę, banan idzie w zapomnienie. Banan ma około stu kalorii. Niektóre źródła podają, że aby schudnąć jeden kilogram trzeba "zaoszczędzić" około trzech tysięcy kalorii. Proste działanie 3000:100=30. Alicja w około miesiąc schudnie jeden kilogram. Oczywiście wpływ ma ogrom czynników, ale czysto teoretycznie można tak założyć. Myślicie, że nasza Alicja poczuje zmianę? Że będzie umierać z głodu bez tego banana? Wątpię. Nasze małe zmiany i wybory mają ogromny wpływ na nas w dłuższym okresie czasu. Jak by to odwrócić i dołożyć banana to tyła by kilogram miesięcznie. To nie dużo. Jednakże w rok będzie dwanaście kilogramów cięższa! Tak działają nasze wybory. Żaden nie jest wystarczająco ważny by zepsuć naszą kilkomiesięczną pracę, ani wystarczająco nie ważny by nie móc zmienić nas na lepsze. Właśnie to jest klucz do sukcesu - codzienny, dobry, mały wybór  = nasze nawyki. 



To, co nas tworzy...


Tworzą nas nawyki. To, że codziennie myjesz zęby przed lub po śniadaniu lub to, że nie myjesz ich wcale. To, że codziennie wstajesz trzydzieści minut wcześniej żeby poćwiczyć yogę i to, że nie ćwiczysz od kiedy skończyłeś szkołę. To twój nawyk i przyzwyczajenie, twój wybór. Ile czasu potrzeba by stworzyć nowy nawyk? Różne źródła różnie podają - słyszałam o trzech tygodniach, ale przeczytałam też o zaprzeczeniu tej tezy i ramach czasowych coś bliżej sześciu miesięcy. Przez dwa miesiące wstawałam pięć razy w tygodniu około godziny piątej, aby poćwiczyć przed szkołą, bo potem zwyczajnie nie miałam czasu. Po miesiącu zawsze kiedy się budziłam czułam się pełna energii i chęci do ćwiczeń. Moje ciało przyzwyczaiło się do porannego wysiłku, stało się to nie tylko moim nawykiem, ale także przyjemnością. Aktualnie nie wstaję już wcześniej i bardzo nad tym ubolewam. Będę starała się do tego wrócić, szczególnie, że wraz ze zmianą szkoły nie będę musiała wstawać o tak nie ludzkiej porze. 
Aby osiągnąć sukces musimy stworzyć nawyk. Jeśli ustalisz sobie jakiś czas w którym zazwyczaj będziesz  trenować to twoje ciało to zapamięta i będzie Cię wspierać. Jeśli zaczniesz częściej wybierać warzywa zamiast słodyczy to po czasie będziesz mieć mniejszą ochotę na coś słodkiego. Nawyki to coś, co nas tworzy. Musimy nimi zawładnąć, aby one nie zawładnęły nami.

Warto być świadomymi własnych wyborów, doceniać potęgę małych czynności i tworzyć u siebie korzystne nawyki. Nie rzucaj się na głęboką wodę - w wodzie po kostki też można się utopić. Zaplanuj życie tak jak chcesz i nie zapominaj w tym wszystkim o sobie. Jak to napisała Regina Brett w książce "Jesteś cudem" - "Najpierw załóż maskę tlenową sobie, bo wtedy wszystkim wokół będzie trochę łatwiej oddychać". 
Sukcesywnej niedzieli! 
Ula

4 komentarze:

  1. Musisz pisać motywacyjne książki! :) Świetny post

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Pisanie ogólnie jest moją pasją. Świetny pomysł, może kiedyś... :D

      Usuń
  2. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Mamy tendencje do wyznaczania sobie nierealnych celów i to nas właśnie gubi. Małe zmiany mogą przynieść wielkie korzyści. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń